sobota, 25 kwietnia 2015

Rozdział 22

*Harry*
Sara delikatnie lecz stanowczo zdjęła moją rękę ze swojego tyłka. Spojrzałem na nią prosząco, ale ona tylko uśmiechnęła się zadziornie i odwróciła głowę w drugą stronę, udając, że moje spojrzenie wcale jej nie ucieszyło. Poddałem się i poprosiłem Sarę o kluczyki do jej samochodu. Podała mi je i otworzyłem pojazd jednym kliknięciem. Otworzyłem dziewczynie drzwi pasażera, a sam zająłem miejsce za kierownicą. Szybko opuściłem podjazd i ruszyłem w kierunku domu Sary. Zdjęła buty i podciągnęła kolana pod brodę. Spojrzałem na nią. Jej głowa była oparta o szybę, a małe dłonie zaplecione na kolanach. Wygladała tak pięknie. Tak bardzo chciałem ją pocałować, ale było ciemno i ślisko, więc skupiłem całą swoją uwagę na drodze i nie patrzyłem w jej stronę. Rzuciłem jej tylko przelotne spojrzenie. Spała. Chęć pocałowania jej zwyciężyła. Odwróciłem się do niej, by złożyć na jej ustach mały pocałunek. Straciłem panowanie nad kierownicą. Wtedy pojawiła się ta ciężarówka.
*Paul*
- Zderzenie czołowe. Samochód osobowy z ciężarówką. Ranne dwie młode osoby. Chłopak i dziewczyna. Ich stan jest ciężki. Zostali już przewiezieni do szpitala. - słowa policjanta były jak potężny cios. Moja żona była już w szpitalu, czekała na wyniki badań i rozmawiała z lekarzami. Ja przyjechałem na miejsce wypadku, by dowiedzieć się co się stało.
  - Dziękuję, do widzenia. - Do widzenia. Wsiadłem do mojego drugiego samochodu i ruszyłem w kierunku londyńskiego szpitala. Spojrzałem na zmasakrowane BMW i w mojej głowie pojawiły się najgorsze myśli. Próbowałem je odpędzić, ale były zbyt rzeczywiste. Przyspieszyłem, by szybciej zobaczyć Sarę i dowiedzieć się czegoś od lekarzy.
*Tifanny*
Siedziałam na szpitalnym korytarzu w starych spodniach i zabrudzonej koszulce. Gdy zadzwonili do mnie ze szpitala, byłam w ogrodzie i sadziłam białe róże - ulubione kwiaty Sary. Natychmiast rzuciłam wszystko i przyjechałam tu taksówką. Czekałam na rozmowę z lekarzami, ale każdy z nich mijał mnie i szedł dalej. Po około czterdziestu minutach podeszła do mnie pielęgniarka w białym kitlu i zaprowadziła do gabinetu lekarza, który zajął się Sarą, po jej przyjeździe do szpitala. Obok niego siedział również ten, prowadzący leczenie Harry'ego.
- Dzień dobry, jest pani matką Sary?
- Tak.
- Pani córka jest w naprawdę ciężkim stanie. Ma złamane trzy żebra i lewą nogę. Wystąpił również krwotok wewnętrzny, ale już go opanowaliśmy. Dochodzą do tego obrażenia zewnętrzne - lekarz wyrecytował te słowa, a ja poczułam się, jakby ktoś zepchnął mnie do przepaści.
- Czy ona wyzdrowieje?
- Oczywiście, ale na razie nie odzyskała przytomności. Cały czas o to walczymy.
- Dziękuję, do widzenia.
- Do widzenia.
Wyszłam z małego gabinetu i oparłam się o ścianę. Zauważyłam, że pielęgniarka prowadziła jakąś kobietę do tego samego gabinetu, w którym ja byłam przed chwilą. Miała ciemne włosy i zielone oczy. Jej strój był podobny do mojego. Chyba tak jak ja została oderwana od pracy i przyjechała do dziecka. Zaraz. Ciemne włosy, zielone oczy. Matka Harry'ego! Podbiegłam do niej i powiedziałam:
- Jestem Tifanny Black, mama Sary.
- A ja Anne, mama Harry'ego. Idę porozmawiać z lekarzami.
- Ja już rozmawiałam, Sara wyzdrowieje. Mam nadzieję, że Harry też. Powodzenia. Trzymam kciuki. - Dziękuję, przyda się.
Anne zniknęła w drzwiach, a ja usiadłam na niewygodnym krześle i czekałam na Paula. Po chwili do szpitala wbiegł Paul, a za nim Nathalie z jakimś blondynem. To chyba ten Niall, o którym tak opowiada.
- Co z Sarą? - spytał nerwowo Paul.
- Ma złamane 3 żebra i lewą nogę, ale jej stan jest stabilny, niestety nie odzyskała jeszcze przytomności. - powiedziałam.
  Mój mąż objął mnie ręką i przytulił. Nathalie wybuchnęła płaczem, chciałam do niej wstać, ale Niall przytulił ją i zaczął pocieszać. Siedzieliśmy w ciszy jakieś 15 minut, dopóki z gabinetu nie wyszła zapłakana Anne. Niall podszedł do matki i ją przytulił.
- Co z Harry'm? - zapytał.
- Hh-aa-rry przeszedł trudną operacje ii zapadł w śpiączkę, nie wiadomo kiedy się obudzi - powiedziała, wybuchając jeszcze większą falą płaczu.
- To straszne, bardzo nam przykro - powiedziałam do Anne.
- Mamo a dzwoniłaś do Gemmy i taty? - zapytał Niall.
- Nie, ale nie mam na to siły. - powiedziała podchodząc do plastikowego krzesła na korytarzu. Usiadła nam nim i schowała twarz w dłoniach. Płakała. I to bardzo.
- Więc ja zadzwonię. - powiedział Niall, wyjmując swój telefon.
Wyszedł za drzwi. Zadzwonił najpierw do taty, ukrywał swój smutek nie chciał płakać. Gdy skończył rozmowę i zadzwonił do Gemmy, nie ukrywał już swoich emocji i rozpłakał się.

I jak się podoba?

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 21

*Sara*
Usadowiłam się pomiędzy nogami Harry'ego. Na przeciwko Niall'a.
- To co ode mnie chciałeś? - zapytałam.
- Żebyś pomogła mi napisać piosenkę - powiedział jak na niego dosyć nie śmiało.
- Ale ja nigdy nie pisałam piosenek.
- Wiem, dlatego tylko mi pomóż.
- No okej mogę spróbować - powiedziałam.
- To chodź do mojej sypialni tam mi się lepiej pisze.
- Ej to moja dziewczyna, albo zostajecie tu albo idę z wami - odezwał się Harry.
- Spokojnie będziemy tylko pisać piosenkę - powiedziałam obracając się i patrząc mu w oczy.
- Tak mówicie idę z wami - powiedział stanowczo.
- Przypominam Ci, że jak na razie to ty poderwałeś moją dziewczynę - powiedział Niall.
- O co chodzi Harry? - zapytałam znowu na niego spoglądając.
- Nic już nie ważne możemy isć?
- Teraz trzeba napisać piosenkę, ale jeszcze do tego wrócimy - powiedziałam wstając.
Wszyscy udaliśmy się do sypialni Niall'a była wielka i przestronna. Ja usiadłam na fotelu a Harry najbliżej mnie przysuwając swój fotel. Popatrzyłam na blondyna, który wyjął z szafki nocnej kartkę.
- Trochę już zacząłem. Proszę - powiedział podając mi kartkę. Zaczęłam czytać
,,Na tych ścianach zapisane są historie, których nie potrafię wyjaśnić
Zostawiam moje serce otwarte ale ono pozostaje właśnie tu, puste od dawna
O poranku powiedziała, że w swoich kościach nie czuje tego samego co do nas
Wydaje się, że kiedy umrę, te słowa zapiszą na mym grobie
I dzisiejszej nocy odejdę, odejdę
Ziemia pod moimi stopami jest szeroko otwarta
Sposób w jaki za mocno trzymałem się
Niczego"
Te słowa były tak piękne czułam dreszcze gdy je czytałam były pisane prosto z serca. Patrzyłam jeszcze chwilę na kartkę choć przeczytałam to już 2 razy. Wyglądałam jak zahipnotyzowana.
- Kochanie mogę przeczytać? - zapytał Harry.
- A no tak proszę - odpowiedziałam.
- Hmm ładne - powiedział Harry gdy skończył czytać.
- To co dalej? - zapytałam Niall'a.
- Może coś z historią mojego życia?
- Historia mojego życia, zabieram ją do domu? - zapytałam cytując początek zwrotki.
- Tak dobre. Jadę całą noc by utrzymać jej ciepło, i czas. Zatrzymuje się.
- Okej.
- Czyli mamy następną wzrotkę?- zapytał blondyn zapisując tekst, który razem wymyśleliśmy.
- Chyba tak co dalej?
- Historia mojego życia, daję jej nadzieję
I trwonię jej miłość, aż złamała się wewnątrz
Historia mojego życia - odezwał się zamyślony Harry.
- Harry ty piszesz piosenkę nie wierzę - powiedział Niall.
- Tak wyszło.
- Niall to jest bardzo dobre -  powiedziałam z podziwem.
- Masz rację Harry możesz powtórzyć, bo chce to zapisać? - zapytał blondyn. Harry powtórzył tekst a Niall szybko go zapisał.
- Coś jeszcze? - zapytałam?
- Może jeszcze jedna zwrotka a resztę dokończe z chłopakami.
- Jakiś pomysł? -  spojrzałam na Niall'a a potem na Harry'ego.
- Na ścianach tych zapisane są kolory, których nie potrafię zmienić. - Niall.
- Zostawiam moje serce otwarte, ale ono pozostaje właśnie tu, w swojej klatce - dokończył Harry.
- Mamy wszystko? - powiedziałam.
- Tak dzięki Wam bardzo - podziękował blondyn.
- Nie ma za co - odpowiedzieliśmy oboje.
-  Sara jedziesz do mnie? - zapytał Harry.
- Hmm w sumie mogę tylko wezmę kilka rzeczy z domu.
- Okej to pa Niall. - powiedziałam wstając. Automatycznie dołączył do mnie Harry obejmując mnie jedną rekę w pasie.
- Odprowadzę Was.
- Dobra - odpowiedział Harry. Gdy byliśmy przy drzwiach Harry zjechał ręką niżej tak, że trzymał ją na moim tyłku. Spojrzałam na niego karcąco, ale on nie wziął ręki.

Jest rozdział wiem, że nie jest długi ale następny będzie lepszy bo mamy 3 dni wolnego :)

sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 20

Wróciłyśmy razem z Victorią do mojego domu. Jak zawsze Vic bała się jechać autobusem. Uważa, że są tam menele i musiałyśmy iść na nogach. Gdy wracam sama do domu zajmuje mi to pół godziny, gdy idę z nią - 40 minut. Zawsze się tak wlecze. Gdy tylko weszłyśmy do domu, powitała nas uśmiechnięta mama.
- Hej Victoria, dawno cię u nas nie było - powiedziała radośnie. Skąd ona bierze tyle pozytywnej energii po całym dniu pracy?
- Tak wyszło, ale teraz będę częściej, bo kocham twoje obiady ciociu - powiedziała moja przyjaciółka, kierując wzrok na garnki w kuchni.
  - Dziękuję, dzisiaj zupa pieczarkowa, na drugie ryż z warzywami dla Sary, a dla nas kurczak na parze.
- O, brzmi pysznie - powiedziała Vic biorąc talerz i nakładając sobie trochę zupy, a na drugi nałożyła ryż, warzywa i kurczaka. Zawsze je więcej ode mnie, a jest taka chudziutka.
"Jak ona to robi?"- pomyślałam, nakładając tylko ryż i kurczaka. Szybko zjadłyśmy obiad i skierowałyśmy się do mojego pokoju. Sara miała otwarte drzwi, dlatego zobaczyła Victorię.
- Ona tutaj? - zapytała zdziwiona.
- Potem ci wytłumaczę. - powiedziałam, zamykając drzwi od mojego pokoju. Siadając na łóżku usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Popatrzyłam przepraszająco na przyjaciółkę i odebrałam.
- Hej kochanie - powiedział Niall.
- Hej - odpowiedziałam ucieszona, że dzwoni.
- Masz jutro czas? - zapytał.
- Mam jutro szkołę, kończę dopiero o piętnastej.
- Tylko szkołę, powiadasz?
- Niall musze iść - odpowiedziałam karcąco.
- Nat niedługo wyjeżdżam, proszę, przyjadę po ciebie rano.
- Muszę się zastanowić i pogadać z rodzicami.
  - Mam nadzieje, że się zgodzisz. Kocham Cię.
Rozłączyłam się z obrazem odjeżdżającego Nialla w głowie. Szybko się go pozbyłam i wyjęłam spod łóżka stos kolorowych gazet. Zawsze dla żartów rozwiązywałyśmy zawarte w nich quizy i miałyśmy z tego niezłą zabawę.
*Niall*
Za dwa dni wyjeżdżam. Nat. Nasz biwak. Kolacja u Harry'ego. Te wszystkie wydarzenia pozostaną tylko wspomnieniem. Wspomnieniem, które prawdopodobnie nigdy nie wróci. Musiałem zachować je na zawsze. Ale jak to zrobić? Może zdjęcia. Nie, miałem ich zbyt mało. A filmik? Nie, to dla dzieci. A może - piosenka? Tak, to jest to! Ale jak ją nazwać? Może "Story Of My Life"? Tak, historie życia powinny być piękne. Zupełnie jak Nat. Napiszę ją. Dokonam tego! Poproszę chłopców o pomoc. Dam radę. To będzie coś wspaniałego!
*Sara*
Siedziałam w pokoju, słuchając trajkotania Nat i Victorii. Dwie godziny gadania o quizach z gazetek dla dzieci. O dwie za dużo. Poszłam zapalić. Nie miałam moich ulubionych fajek, więc wzięłam jakieś inne z mojego pudełka na "skarby". Niestety zadzwonił telefon. Na ekranie pojawił się nieznany numer. Odebrałam. Jak zawsze. Ale usłyszałam niecodzienną prośbę o pomoc.
- Sara? Tu Niall. Chodzi o Nat. Musisz mi pomóc. Z naciskiem na "musisz".
- Nic nie muszę. Chyba, że chodzi o palenie. Mów.
- Chcę napisać dla niej piosenkę. Mam już tytuł i z grubsza tekst, ale muzyki brak, a w zespole tylko ja na czymś gram. Ty jesteś świetną gitarzystką.
- Skąd wiesz?
- Od Nat.
- Nie ma opcji.
- Dlaczego? To dla mnie strasznie ważne.
- Bo mi się nie chce. I nie mów, że to moja siostra, bo o tym fakcie wiem już od osiemnastu lat.
- Cóż, przynajmniej próbowałem. Cześć.
- Nara - rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko, a następnie sama to zrobiłam. Zaczęłam myśleć o miłości. Nigdy w nią nie wierzyłam, póki sama jej nie zaznałam. Może warto pomóc Niallowi w napisaniu tej piosenki. Nat będzie zachwycona i zostanie jej pamiątka po chłopaku. Dobra, wychodzę! Szybko zbiegłam po schodach, wsunęłam glany na nogi i narzuciłam ramoneskę na ramiona. Chwyciłam kluczyki od samochodu ojca i opuściłam dom. Wsiadłam do szybkiego BMW i ruszyłam z piskiem opon. Droga minęła szybko i bez przeszkód. Po dziesięciu minutach byłam pod willą zespołu. Pospiesznie wyskoczyłam z samochodu i podbiegłam do drzwi. Niestety nie zawiązałam sznurówek. Twardy ten chodnik. No nic. Wstałam, otrzepałam ubranie i zadzwoniłam do drzwi. Otworzył Niall.
- Sara!
- Niall!
- Wejdź, proszę.
  - Już, kolano mnie boli.
- Nasz chodnik?
- Tak, skąd wiesz?
- Sam wielokrotnie przekonałem się, że jest naprawdę solidnie wykonany.
- Solidnie. I to bardzo.
Weszłam do środka i zdjęłam buty, ale zostawiłam kurtkę. Było mi zimno. Niall pokazał mi salon, w którym siedział Harry. Pozostałych nie było. Chłopak dał mi całusa i posadził na kanapie obok siebie. Wiedziałam, że ta krótka rozmowa telefoniczna zaprowadzi mnie do tego domu. Po prostu wiedziałam, że tu wyląduję i to z własnej woli.

Jak się podoba? A i proszę komentujcie dla was to tylko chwila a dla nas napisanie rozdziału zajmuje bardzo dużo proszę to mega motywuje każdy wasz nawet najmniejszy komentarz daję taką ochotę do pisania.

sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 19

W końcu noc spędziłam w domu wysłuchując Nat jaki to Niall jest wspaniały. Po dwóch godzinach udwałam, że ją słucham a po kryjomu odpisywałam Harry'emu chyba jeszcze nigdy nie powiedział mi tyłu komplementów. Potem poszłyśmy spać o jakiejś 1:00.
*Nathalie*
Przepisałam lekcje od Sary pomijając to, że nie miała połowy lekcji. Co ona na nich robi? Zawsze brałam od Victorii, ale po ostatnich wydarzeniach jeszcze się do siebie nie odezwałyśmy i ja nie mam zamiaru. Wstałam jak zawsze o 6.30, żeby wyszykować się za nim Sara zajmie łazienkę na najbliższe pół godziny. Gdy zrobiłam już poranną toaletę i przygotowałam śniadanie usłyszałam głos mojej siostry a raczej krzyk.
- Która godzina?! 7:40?! O kurwa!
Zaśmiałam się i powtórzyłam matematykę.
- Łał Sara jak szybko - powiedziałam gdy zeszła gotowa w ciągu 10 minut. -
 To co dziewczyny możemy jechać? - zapytała mama.
- Jak zawsze - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jezu nie chce, chce iść spać - odpowiedziała zaspana Sara. Oprócz tego, że dyrektorka wypytała mnie czemu nie zjawiłam się na lekcji i szczegółowo odpytała godziny w szkole minęły dobrze. Gdy już miałam wychodzić od tyłu dopadła mnie Victoria.
- Nathalie możemy pogadać? - zapytała szybko.
- Nie? - odpowiedziałam zdziwiona.
- Proszę pogadajmy bardzo mi ciebie brakuje chodźmy do naszej ulubionej kawiarni Proszę Nat.
- Nie mam ochoty cię wysłuchiwać. - odpowiedziałam obojętnie.
- Nathalie tylko ten jeden raz jeśli po tym spotkaniu dalej nie będziesz chciała mnie znać zostawię cię w spokoju.
- W sumie mogę, ale nie licz na wiele.
- Dziękuję Dziękuję dziękuję to chodźmy! - odpowiedziała wesoło.
Nic nie odpowiedziałam i pomaszerowałyśmy do kawiarni. Do kawiarni doszłyśmy dość szybko. Usiadowiłyśmy się w naszym ulubionym miejscu w rogu pomieszczenia.
- Co zamawiasz? - powiedziała Vic wstając by zamówić napoje.
- Poproszę kawę karmelową - odpowiedziałam dość miłym tonem.
- Okej - powiedziała podchodząc do kasy.
Gdy zamówiła usiadła naprzeciw mnie.
  - Nathalie pogodziłaś się z Niall'em? - zapytała.
- Myślę, że to nie twoja sprawa, ale tak.
- To bardzo dobrze wiesz ja pomału wybaczam Thomasowi trochę mi trudno, bo mnie zdradził ale chcemy zacząć wszystko od nowa.
- Ym to fajnie przynajmniej zostawisz mojego chłopaka w spokoju - odpowiedziałam a w głowie przypomniałam sobie chwilę, gdy Niall ją pocałował to było straszne.
 -Nathalie wiem jak Cię zraniliśmy oboje tak poprosiłam go do tańca, ale nigdy bym go nie pocałowała to on to zrobił Przepraszam - wydusiła.
- Wiem powiedział mi, że to on cię pocałował - powiedziałam twardo ukrywając wszystkie uczucia. - Jemu wybaczyłaś czemu mi nie wybaczysz zrobię wszystko tylko mi wybacz chce, żeby było tak jak kiedyś.
- Victoria a co myślisz, że łatwo było mi mu wybaczyć tak samo jest z tobą to nie jest takie proste.
- Rozumiem czyli nie? - zapytała powstrzymując się od kropelek łez.
  - Victoria dużo o tym myślałam i mi też było ciężko bez ciebie bez mojej przyjaciółki. - powiedziałam. Zdziwiona przyjaciółka podniosła głowę.
- Naprawdę? - wydukała.
- Tak chce dać naszej przyjaźni drugą szansę to samo zrobiłam z Niall'em.
- Jejku Dziękuję jesteś najlepsza - powiedziała radośnie.
 - Bez przesady - odpowiedziałam gdy automatycznie podniosłyśmy się z krzeseł aby się przytulić. A potem wróciłyśmy autobusem do mnie do domu.

Jejku Przepraszam, że tydzień temu nie było rozdziału, ale w Paryżu nie miałam czasu nic napisać dziewczyny też nie napisały i tak wyszło. Przepraszam ten rozdział też nie jest taki jaki miał być sorki.

sobota, 21 marca 2015

Rozdział 18

                                                NOTKA POD ROZDZIAŁEM :)
*Sara*
Kąpiel zajęła mi sporo czasu. Gdy spojrzałam na zegarek, okazało się, że jest już 19.30. Szybko opuściłam łazienkę i ubrałam się w przyzwoity strój. Była nim mała czarna i lekka biżuteria. Użyłam trochę perfum, które dostałam od babci na urodziny i zeszłam do kuchni. Harry szykował coś pysznego. Zapach był obłędny. Chłopak nie zauważył mnie. Dopiero po kilku minutach odwrócił się. Łyżka, którą coś mieszał, wypadła mu z ręki. Podniósł ją szybkim ruchem i powiedział, patrząc na mnie:
- Jesteś piękna, wiesz?
- Dziękuję - nieśmiało odparłam.
- Spytałem czy wiesz? - rzucił wesoło.
- Myślę, że wiem.
- A ja wiem, że ty wiesz.
- Dobrze. Wiem, że jestem piękna.
- Tej odpowiedzi oczekiwałem - powiedział Harry i pocałował mnie. Niestety zadzwonił dzwonek oznajmujący przybycie Nat i Nialla.
- Harry, przebierz się - rozkazałam i chłopak pobiegł na górę. Sprawdziłam czy wszystko jest gotowe i zadowolona otworzyłam drzwi.
- Witajcie, miło was widzieć, wejdźcie - grzecznie się przywitałam - Harry zaraz zejdzie.
- Cześć Saro! Co u ciebie? - spytał uprzejmie Niall.
- Wszystko u mnie w porządku. A co u was? Jak biwak?
- To chyba pytanie do Nat.
- Było cudownie - powiedziała Nathalie.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa - to Niall.
- Może wejdziecie, co?
- Jasne, już - Nathalie.
- Zapraszam do "stołu" - powiedziałam, robiąc palcami znak cudzysłowu. Niall i Nat stanęli na przeciw naszego siedziska i dokładnie się mu przyjrzeli. Zauważyłam, że im się spodobało.
- Fajne, to pomysł Harry'ego? - bardziej stwierdził niż spytał Niall.
- Tak.
- O wilku mowa. Cześć stary. Harry zbiegł po schodach. Miał na sobie czarną koszulę i czarne spodnie. Wyglądał wspaniale i niezwykle seksownie.
- Witam miłych gości w restauracji Harry & Sara, co podać? - powiedział i wszyscy się roześmiali.
- Myślę, że szampan będzie najlepszy. A ty co sądzisz Nat?
- Ja nie piję. Prowadzę. Ale chętnie napiję się wody.
- W porządku. Raz woda niegazowana i kieliszek szampana.
- A dla pani? - Harry zwrócił się do mnie.
- Cóż, poproszę kieliszek białego wina.
- Oczywiście, proszę usiąść. Państwa zamówienie zostanie zrealizowane w ciągu pięciu minut. Harry wyszedł do kuchni, a my zaczęliśmy dyskutować o jedzeniu. Nagle zrobiłam się strasznie głodna. Z niecierpliwością czekałam na kolację.
- Niall zabiorę na chwilę Nat, zaraz wracamy - powiedziałam, wstając i biorąc Nathalie za rękę. Zaprowadziłam ją do sypialni Harry'ego, choć wydaje mi się, że powoli robi się to też moja sypialnia.

                                                                           * * *

- No i jak było? - zapytałam od razu, gdy moja siostra usadowiła się w fotelu Harry'ego.
- Było pięknie, Niall był taki romantyczny, napisał dla mnie piosenkę i zagrał na gitarze. Potem ja zaczęłam płakać i wiesz co? On też. On jest taki romantyczny, piękny i do tego cały czas powtarza, że mnie kocha. Obawiam się tylko czy jak wyjedzie w trasę, to o mnie nie zapomni? Czy nie pozna kogoś, nie wiem tego, nie będę tam z nim. -odpowiedziała.
- Bardzo cieszę się, że jesteś taka szczęśliwa i znam Niall'a krótko, ale wydaje mi się, że by Ci tego nie zrobił, już raz Cię zranił, nie popełni tego błędu po raz drugi.
- Mam nadzieję, bo ja go tak bardzo kocham. Usłyszałam głos dobiegający z kuchni.
- Sara! Nathalie! Mamy to sami zjeść? - krzyknął jak zawsze Harry.
- Chyba nie mamy wyjścia - powiedziałam otwierając drzwi od pokoju i przepuszczając Nat.
Ujrzałam na stole pięknie zastawione jedzenie. - Łał Harry skąd znałeś przepis na falafele? - zapytałam zdziwiona, że mój chłopak przygotował moją ulubioną potrawę.
- Moja była też była wegetarianką -powiedział z uśmiechem. A ja poczułam dziwne uczucie zazdrości. Harry to zauważył a Niall i Nat się nam przyglądali.
- Żartowałem mam przyjaciela, który ma wegetariańską restaurację - powiedział przybliżając się do mnie.
- No mam nadzieje, że to prawda - odpowiedziałam, gdy Harry trzymał mnie już w swoich ramionach. Od razu poczułam przepływające przez nas ciepło.
- Może zjemy? - zaproponowała nieśmiało Nat.
- Ym no pewnie - powiedziałam odsuwając się od Harry'ego i usiadowiając się obok siostry.
- Smacznego - powiedziała grzecznie Nathalie jak zawsze nakładając sobie trochę dania. Potem nałożyłam ja, Niall i mój mały kucharz. Wszyscy zarzuciliśmy danie Harry'ego komplementami.
- Harry może porozmawiamy z gołąbkami o wakacjach? - zaczęłam.
- No tak Niall macie jakieś plany? - zapytał Harry.
- Chyba pojedziemy razem do jakiegoś domku w Tajlandii - odpowiedział Niall.
- Może pojechalibyśmy razem? - zapytał Harry.
- No w sumie Dobry pomysł.
  - Mam nadzieje, że te pokoje w domku będą miały szczelne ściany, bo my z Sarusią mamy plany - powiedział Harry z szyderskim uśmiechem a ja odpowiedziałam mu piorunującym wzrokiem.
- Jak będę wynajmował na pewno zaznaczę by były szczelne ściany raczej nie chcemy słuchać waszych jęków - powiedział Niall patrząc się na Nat i śmiejąc się.
- Nathalie śpisz dzisiaj w domu? - zapytałam zmieniając temat.
- Myślę, że tak a ty? - odpowiedziała. Miałam wielki dylemat chciałabym wrócić do domu i pogadać z siostrą, ale z drugiej strony propozycja spania z Harry'm bardzo mi się podoba.
- No właśnie nie wiem.
- Wiesz ja zawsze chętny - odezwał się Harry.
- Nie pomyślałabym wiesz? - powiedziałam.
  *Nathalie*
- Przeprosze Was, ale pójdę do toalety - odezwałam się.
- Ja cię zaprowadzę - powiedział już teraz ozywiony Niall. Zarumieniłam się. Toaleta była w głębi apartamentu. Oddaliliśmy się od Sary i Harry'ego.
- Poczekam na ciebie - powiedział blondyn gdy otwieralam drzwi od łazienki. Uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi. Skorzystałam z toalety i jak zawsze umyłam ręce trzeba dbać o higienę. Gdy wyszłam i podniosłam wzrok na Niall'a zaczął wpatrywać się w moje oczy przybliżając się do mnie i w końcu opierając mnie o ścianę. Przejechał ręką po moim policzku a ja wzdrygnęłam się na dotyk chłopaka, który jeszcze niedawno był tak nieosiągalny. Pocałował mnie w czoło przytulając mocno. Czułam motyle w brzuchu przesunął swoją rękę do góry wplątując ją w moje włosy. Drugą ręką obejmując mnie w pasie jeszcze mocniej mnie do siebie przyciągnął tak, że nasze twarze dzieliły milimetry. Cały czas wpatrywaliśmy się w siebie. Powoli pocałował moją dolną wargę potem górną. W końcu złączył nasze usta w długim pocałunku.
 
Także taka informacja wyjeżdżam do Paryża we wtorek i wracam w niedzielę i z następnym rozdziałem to zależy czy będzie WiFi w hotelu jeśli tak to rozdział będzie normalnie w sobotę, ale jeśli nie to dodam w niedzielę od razu jak wrócę przepraszam bardzo postaram, ale nic nie obiecuję. Mam nadzieję, że rozdział się podoba jeśli macie jakieś pytania dotyczące bloga śmiało piszcie w komentarzach z chęcią odpowiem :)
 

 

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 17

 
 
*Harry*
Szybko opuściliśmy szkolny parking i udaliśmy się w stronę TESCO. Miałem gotową listę zakupów, więc wizyta w sklepie nie powinna zająć wiele czasu. Jechałem główną drogą, denerwując się na wszystkich bogatych dupków, którzy prowadzili swoje drogie Bentleye czy BMW. Byłem pewien, że conajmniej połowa z nich miała kochanki i przechodziła kryzys wieku średniego. Moje ciekawe przemyślenia przerwał głos Sary:
- Zastanawiam się co przygotujemy na kolację. Nat wie, że nie jem mięsa i jego brak podczas kolacji nie będzie dla niej problemem. Ale co z Niallem?
- Nie martw się tak o to. Wszystko przemyślałem - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem. Po kilkunastu minutach jazdy dotarliśmy do marketu. Szybko znalazłem miejsce na parkingu i zaparkowałem samochód. Wysiadłem z niego i otworzyłem Sarze drzwi. Uśmiechnęła się w ten piękny sposób, który za każdym razem wywoływał u mnie przyjemne uczucie motyli w brzuchu. Podałem jej rękę i skierowaliśmy się do głównego wejścia. Wziąłem wózek i wyciągnąłem z kieszeni pomiętą karteczkę - moją listę zakupów. Sara delikatnie wyjęła ją z mojej dłoni i zdecydowanie ruszyła przed siebie.
- Co ty tu zapisałeś? - powiedziała, marszcząc brwi - humus? Tortille? Papryka? Sałata?
- Niespodzianka - odparłem z tajemniczym uśmieszkiem.
- Dziwne, żadnego mięsa? Co ty i Niall będziecie jedli?
- Mówiłem ci żebyś się tym nie martwiła. Wszyscy będą zadowoleni.
- Skoro tak mówisz, musi tak być - powiedziała i przeniosła całą swoją uwagę na potrzebne produkty. Czytała po kolei wszystkie pozycje z listy, a ja biegałem za nią między alejkami, wrzucając je do koszyka. Sara chyba zapomniała, że założyła te cholernie obcisłe spodnie, przez które nie mogłem skupić się na zakupach. Co chwilę rzucała mi karcące spojrzenia i wywracała oczami.
- Co się z tobą dzieje, Harry? W takim tempie nie zrobimy zakupów nawet za milion lat.
- Przepraszam, ale to ty włożyłaś te spodnie.
- Och - westchnęła, czerwieniąc się.
- W porządku, bez nich też byłoby dobrze - odparłem, robiąc głupią minę.
- Przestań, nie tutaj.
- Dobrze, zmieńmy alejkę.
- Harry!
- Okej, rozumiem.
- Świetnie, możemy wrócić do zakupów?
- Oczywiście lisku. Niepatrzenie na tyłek Sary było bardzo trudne, ale w końcu udało nam się zakończyć wycieczkę po markecie. Kolejka do kasy była ogromna, ale TESCO w centrum Londynu nie należało do miejsc, w których szybko płaciło się i wychodziło. Wreszcie dostaliśmy się do kasy i z ciężkim trudem przekonałem Sarę, że zapłata z mojej strony to konieczność. Wyszliśmy ze sklepu obładowani reklamówkami. Ja tymi cięższymi, a mój mały lisek nieważącymi nawet pół kilograma. Ale cóż, taka rola mężczyzny. Szybko załadowaliśmy je do samochodu i odjechaliśmy.
*Natalie*
Siedziałam na wzgórzu, patrząc na Londyn. Niall kręcił się w pobliżu, pakując rzeczy i zwijając namiot. Szło mu o wiele szybciej niż sądziłam. Było mi dość zimno, więc chłopak podał mi swoją bluzę. Okryłam się nią i od razu poczułam zapach jego perfum. Uwielbiałam go, był mocny z nutą delikatności.
- Nat, gotowe! - krzyknął Niall.
- Idę - odparłam.
- Jesteśmy na dzisiaj zaproszeni do Harrego na kolację. Będzie razem z Sarą.
- Wspaniale! O której?
- Około ósmej.
- Jest 15, jeśli zaraz wyjedziemy, zdążę się wyszykować i posprzątać pokój.
- No to wyjeżdżamy!
- Okej. Szybko wsiedliśmy do samochódu Nialla i ruszyliśmy w stronę miasta.
*Sara*
Po dwudziestu minutach drogi, podjechaliśmy pod wieżowiec, w którym mieszkał Harry. Wyjęliśmy torby z samochodu i weszliśmy do budynku. Harry przepuścił mnie w drzwiach. Wiem, że to drobna rzecz, ale takie uważałam za najlepsze. Z największym trudem władowaliśmy się do windy i ruszyliśmy na trzydzieste piętro wieżowca. Harry prędko otworzył drzwi, a moim oczom ukazał się piękny widok. Z wrażenia upuściłam zakupy na podłogę. Na środku salonu stał ogromny i wysoki stół, a pod nim znajdowały się poduszki i wielki dywan. Mebel był okryty kolorowym obrusem, którego końce dotykały podłogi. W tle widać było panoramę Londynu w świetle zachodzącego słońca. Po moim policzku potoczyła się łza.
- Harry - wyszeptałam.
- Słucham lisku - odparł, tuląc mnie do siebie.
- To jest piękne. - Miałem nadzieję, że ci się spodoba. Bardzo cię kocham Saro.
- Ja również cię kocham. Harry pocałował mnie. Czerwone słońce rozświetlało pokój. Było cudownie, ale po chwili przypomniałam sobie o kolacji i o gościach, którzy mieli przybyć za kilka godzin. Chciałam przygotować posiłek wraz z Harrym, ale odprowadził mnie do łazienki i kazał wziąć długą kąpiel.
- Mam niespodziankę, pamiętasz? Nic z niej nie będzie, jeśli ją odkryjesz.
- Masz rację, ale jeśli jej nie przygotujesz, to nigdy jej nie zobaczę.
- Już pędzę, twój uśmiech jest wart wszystkich trudów.
- Nie musisz się trudzić, by go zobaczyć.
  - Ale chcę i zobaczysz, że nie będziesz zawiedziona.
- Wiem, że nie będę.
- Zabieram się za przygotowania, a ty zrelaksuj się i nie martw o nic. Harry wyszedł, a ja odkręciłam wodę i wsłuchałam się w jej szum.
*Niall*
Siedziałem w pokoju Nat dobrą godzinę, patrząc na jej boskie ciało, gdy wybierała strój na kolację. Przymierzyła około dziesięciu sukienek, a ja za każdym razem mówiłem, że coś jest nie tak, byle tylko znów zobaczyć jak się przebiera. W końcu wybraliśmy miętową sukienkę w białe kropki. Nat wyglądała pięknie. Była gotowa na kolację. Zrobiła lekki makijaż i powiadomiła rodziców, że wychodzi ze mną do Harrego i wróci około dziesiątej. Powiedziała, że Sara też wróci, więc nie mieli powodów do obaw. Szybko podjechaliśmy do mojego mieszkania, żebym mógł się przebrać. Nat była pod wrażeniem.
- Niall nie mówiłeś, że mieszkasz w penthausie - powiedziała ze zdziwieniem w głosie.
- Moje lokum to pryszcz w porównaniu z posiadłością Harrego, naprawdę.
- To on chyba mieszka w zamku w centrum Dubaju. Zaśmialiśmy się i poszedłem zmienić strój. Wytarte dżinsy i pognieciona koszulka nie były najlepszym strojem na kolację. Po chwili wróciłem, ubrany w czarne spodnie i białą koszulę. Nat spojrzała na mnie, przygryzając wargę.
- Niall, świetna koszula - wydukała nieśmiało.
- Muszę trzymać poziom. Nie mógłbym towarzyszyć ci na tej kolacji w starych dżinsach. A zważając na twój ubiór, ja rownież musiałem włożyć coś eleganckiego.
- Cieszę się, że tak sądzisz. Jedźmy już, bo nie chcę byśmy się spóźnili.
- Oczywiście kaczuszko. W pośpiechu wsiedliśmy do mojego Audi i ruszyliśmy w stronę mieszkania Harrego.

I jak się podoba?

sobota, 7 marca 2015

Rozdział 16 = NapalonyHeri

Rozdział zawiera sceny erotyczne możecie go spokojnie ominąć pewnie większość i tak go przeczyta. Ze specjalną dedykacją dla pana od historii pod rozdziałem napisze dlaczego i dla Miśki wiernej czytelniczki i komentatorki, która w poniedziałek ma urodziny.

*Sara*
Mieliśmy jechać do Harry'ego, więc spakowałam kilka rzeczy. Weszłam do łazienki i przebrałam się w mój ulubiony czarny, koronkowy stanik tym razem specjalnie. Na to nałożyłam moją szarą koszulkę założyłam do niej czarne spodnie z dziurami i ramoneskę. Weszłam do mojego pokoju i zobaczyłam Harry'ego oglądającego moją kolekcje płyt. Zatrzymał oczy na zdjęciu moim i Nat. Gdy miałyśmy 6 lat. Byłyśmy takie słodkie. Wtedy chodziłyśmy wszędzie razem. Jak jedna szła do koleżanki druga też musiał iść. Jak mama szukała Nathalie zawsze znajdowała ją ze mną. Potem się podzieliłyśmy, gsy poszłyśmy do gimnazjum.
Ja wpadłam w źle towarzystwo na początku Nat próbowała mnie z niego wyciągnąć, ale  po kilku miesiącach mojego picia i palenia się poddała. Na samą myśl o moim chłopaku i tamtym towarzystwie przeszedł mnie dreszcz.
Czułam potrzebę zapalenia na szczęście moje Winstony leżały na biurku. 
Sięgnęłam po nie ręką i zobaczyłam, że Harry mi się przygląda. Gdy chciałam oderwać rękę z papierosami od biurka chwycił ją.
- Ty palisz? - zapytał
- Jak widać a ty nie?
  - Paliłem, ale stało się coś i postanowiłem zerwać z tym cholerstwem.
- Mi to pomaga - wyrwałam rękę z jego uścisku i otworzyłam okno, żeby zapalić. Gdy zaciągnęłam się dymem zapomniałam już o zdjęciu, o cholernym towarzystwie, które zniszczyło moje życie. Harry objął mnie od tyłu było to jeszcze bardziej kojące od zaciągnięcie się papierosem. Staliśmy tak chwilę dopóki zimny powiew wiatru nie uświadomił nas, żebyśmy zamknęli okno tak też zrobiliśmy i wyszliśmy z pokoju. Poinformowałam rodziców, że jadę do Harry'ego, ale pójdę do szkoły. Wsiedliśmy do auta. Droga minęła nam bardzo szybko. Weszliśmy do jego wielkiego apartament, którego nie miałam jeszcze okazji zwiedzić.
- Może coś ugotuję? - zapytał a mi jakby odpowiadająco zaburczało w brzuchu.
- Ym no mógłbyś - odpowiedziałam nieco zawstydzona i udałam się do sypialni zostawiając rzeczy. Zabrałam się za zwiedzanie mieszkania. Było przestronne i duże. Takie jak kocham. Chyba chciałabym tu zamieszkać. Nasz dom nie jest mały, ale wizja mieszkaniem z Harry'm bardziej mi się podoba. Harry przerwał mogę myśli krzycząc.
- Ryż z warzywami a dla mnie kurczak !!!
- Dobra już idę - odpowiedziałam. Jedzenie było pyszne.
- Mój mały kucharz - powiedziałam całując go lekko.
- Czy twój mały kucharz może coś zrobić? - zapytał.
- Zależy co - odpowiedziałam.
Harry podniósł mnie do góry tak, żebym oparła się nogami na jego biodrach. Chłopak zaczął mnie całować a ja wplotłam ręce w jego włosy.  Tak szliśmy aż do sypialni. Położył mnie pod sobą na łóżku. Widziałam jak był szczęśliwy a raczej napalony. Cały czas oddawał mi gorące pocałunki. Powoli ściągnął moją szarą koszulkę. Wtedy ja obróciłam go pod i teraz ja zdjęłam jego koszulkę.  Zaczęłam po kolei całować jego tatuaże.  Podniosłam głowę i zaczęłam robić palcem szlaczki po jego mięśniach.  Harry popatrzył na mnie błagająco. Nie czekając aż skończę zsunął moje spodnie i ujrzał w całości moją czarną bieliznę. Po chwili zsunął również swoje rurki. Chciał odpiąć mój stanik, ale zrobiłam to pierwsza zostawiając skrawek materiału by mógł go zrzucić.  Poczułam się nieco onieśmielin gdy leżałam przed nim w samych stringach, ale po chwili ta myśl odpłynęła i wiedziałam jak bardzo go pragnę. Nagle przerwał i zapytał.
- Sara nie jesteś dziewicą?
- Jezu nie - odpowiedziałam ty pierwszym szczęściarzem był mój były chłopak,  ale to nie był seks jakiego pragnęłam. Chciałam zrobić na złość mojej mamie. Chciałam teraz ja przejąć kontrolę nad rozwojem sytuacji,  więc wbiłam lekko paznokcie w jego ramiona przesuwając go pod siebie. Pocałowałam jego usta potem szyję zjeżdżając w dół i całując coraz niższe partie jego brzucha aż w końcu doszłam do jego bokserek. Spojrzałam na Harry'ego, który dyszał podniecony. Pocałowałam jego członka przez materiał i zsunęłam jego bokserki zostawiając nagiego chłopaka jego mina mówiła jedno nie przestawaj. Pocałowałam drugi raz jego członka tym razem bez dzielącego nas materiału.  Harry jeszcze bardziej się podniecił . Na szczęście szybko się opanował, żeby sięgnąć do swoich spodni po małą folijkę. Gdy nakładał prezerwatywę zsunęłam swoją ostatnią część garderoby. Harry wsunął rękę w moje włosy drugą rękę położył mi na udzie. Całował mnie zjeżdżając po szyji i powtarzając moje czynności i całując moje sutki. Leżałam na łóżku było mi tak przyjemnie. Nagle obrióciłam głowę i zobaczyłam, że przez duże szyby apartamentu widać drugi wieżowiec a w nim grupkę dzieci, które przyglądały nam się przez lornetki.
- Harry - powiedziałam przegrywając jego i wskazując palcem na drugi wieżowiec. Oboje się zaśmialiśmy. Chłopak wstał i zasunął zasłony.   Pozostawiając za nimi przygnębione dzieci. W końcu oparł się rękami na łóżku klęcząc nade mną i z wielkim natężeniem wszedł we mnie poruszając się mocno. Po fali bólu starałam się czerpać z tego jak największą przyjemność. W końcu czułam boskie uczucie chłopaka poruszającego się we mnie i wyszukującego moje najsłabsze punkty, żeby znowu mocno we mnie wchodzić. Za każdym razem gdy wchodził i wychodził we mnie całował mnie na chwile uciszając mnie bym za chwile znów mogła wyszykiwać jego imię. Wbijałam coraz mocniej paznokcie w jego plecy co przyprawiało go o zawrót głowy. Po kilkunastu minutach naszych krzyków i jęków. Harry doszedł a ja po chwili wzięłam z niego przykład z niego. Opadliśmy zmęczeni na łóżko. Chłopak podniósł głowę pocałował mnie i powiedział.
- Sara byłaś najlepsza jeszcze nigdy się tak nie czułem.
- Wiem, bo dzieci chyba tez nie były zawiedzione oglądając nas gołych.
- Myślę, że moi sąsiedzi na pewno znają już twoje imię.
- Nie zawstydzaj mnie jak ja jutro z domu wyjdę. - powiedziałam a Harry tylko się zaśmiał.
- Sara obiecasz mi coś?
- No dawaj to się zastanowię.
- Nie zostawisz mnie?
- Harry jeszcze nigdy nie kochałam tak kogoś jak Kocham Ciebie nie mogę bez ciebie żyć - powiedziałam przytulając się do jego torsu.
- Ja ciebie też kocham dlatego nie chce Cię stracić - powiedział obejmując mnie.
- Harry musimy iść spać, bo rano nie wstanę. - powiedziałam.
- Załóż to, żeby nie było ci zimno - powiedział podając mi swoją koszulkę. Założyłam ją i poczułam piękne perfumy Harry'ego. Wróciłam do poprzedniej pozycji. Przykryliśmy się i usnęliśmy wtuleni w siebie czując przepływające nas ciepło.
Obudziłam się rano i spojrzałam na zegarek była już 8.25 a miałam na 9. Harry jeszcze słodko spał. Zaczęłam go budzić, ale nic nie pomagało w końcu pocałowałam go namiętnie. Jakby na zawołanie się obudził.
- Co tam kochanie powtórzymy to co wczoraj? - powiedział ożywiony.
- Wstawaj, bo zaraz się spóźnię ja idę do łazienki a ty się ogarniaj - powiedziałam udając się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Wróciłam do sypialni, żeby nałożyć ubranie niestety moich ubrań tam nie było. Poszłam do kuchni wkurzona na Harry'ego. Stał tam w dresach robiąc jajecznicę.
- Możesz oddać moje ubrania? - powiedziałam podnosząc ręcę. Po kilku sekundach skapłam się, że Harold się ze mnie śmieje. Popatrzyłam w dół i uświadomiłam sobie, że stoję przed nim zupełnie naga, ponieważ mój ręcznik spadł.
- Tak wyglądasz zdecydowanie lepiej - powiedział i przerzucił mnie przez ramię za nim zdążyłam znowu się owinąć.
- Harry puść mnie!!!- krzyczałam waląc go w plecy. Jemu to nie przeszkadzało. Położył mnie na łóżku trzymając moje nadgarstki a resztę ciała przytrzymując sobą.
- Harry spóźnię się puść mnie ! - piszczałam.
- Zaraz jak pocałuję cię 10 razy - zaczął mnie całować i liczyć raz...dwa...trzy... cały czas obracałam głowę uniemożliwiając mu całowanie mnie. W końcu skończył.
- Dziesięć !!!- krzyknął. Wyrwałam się z jego objęć i stanęłam obok.
- Oddaj mi moje ubrania - powiedziałam wkurzona.
- Myślę, że nikomu nie będzie przeszkadzało jak pójdziesz tak - powiedział wskazując na mnie. Uświadomiłam sobie, że nadal stoję naga. Chwyciłam kołdrę i owinęłam się nią.
- Harry  kotku nie drocz się ze mną, bo zaraz się spóźnię a ty masz mnie zawieźć i oddać moje ubrania chyba, że nie chcesz żebym po szkole - powiedziałam przesuwając ręką po jego członku.
- Yyy no tak- powiedział posłusznie podając mi ubrania i aż podskoczył na myśl co mogę dla niego zrobić. Założyłam ubrania nie zwracając uwagi na to, że Harry mi się przygląda. Zjedliśmy szybko jajecznice i pospiesznie wyszliśmy z mieszkania. Nie mogę się spóźnić nie dzisiaj. Ta wredna dyrektorka powiedziała,  że jak jeszcze raz się spóźnie to mnie wywali. Mam z nią jeszcze pierwszą lekcje. Mieliśmy 5 minut, żeby dojechać. Gdy podjechaliśmy pod szkołę pocałowałam Harry'ego w policzek i pobiegłam do liceum. Weszłam do sali ostatnia.
- Panno Black cóż za punktualność - powiedziała nauczycielka.
- Staram się - odpowiedziałam siadając w ławce. Dyrektorka zaczęła sprawdzać obecność.
- Nathalie Black? - spytała dziwiąc się,  że nie ma mojej siostry.
- Nie ma - odpowiedziałam.
- To to sama widzę, ale czemu?  To jej pierwsza nieobecność.
- Po prostu nie mogła.
- Och panno Black co to za tłumaczenie - odpowiedziała wredna suka. Normalnie bym jej odpyskowała, ale chcę skończyć tą szkołę.
- Dobrze - powiedziałam. Reszta lekcji minęła w spokoju i o 15 wyszłam ze szkoły.  Przed szkołą zobaczyłam Harry'ego a obok pełno dziewczyn proszących o autografy jako że jest bratem NIALL'A HORANA. Powinnam się już przyzwyczaić.
- Sorki dziewczyny - powiedział Harry omijając je i przytulając się do mnie.
- Skąd wiedziałeś o której kończę ? - zapytałam.
- Zadzwoniłem do Nat.
- O właśnie pogodzili się? 
- Chyba tak jeśli zgodzili się do nas przyjść o 18 na kolacje .
- Jesteś kochany właśnie chciałam się z nią spotkać.
- Dlatego ze mną jesteś - powiedział opierając mnie o auto i namiętnie całując.
- Harry cała szkoła się na nas gapi - powiedziałam.
- Na razie jesteś w ubraniu. 
W końcu się ogarneliśmy i pojechaliśmy zrobić zakupy.
 
Dla pana dlatego, że zabrał mi zeszyt z tym rozdziałem i zaczął to przeglądać.