niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 6

Po opuszczeniu taksówki, szybko udałam się do pokoju by znaleźć moje ulubione Winstony jagodowe.
- Gdzie do kurwy są moje fajki?! - wymamrotałam wkurwiona szukajac upragnionej paczuszki. Poszukiwania przerwał telefon:
- Co kurwa?! - odebrałam, nie patrząc nawet kto dzwoni.
- Może milej księżniczko. To ja Harry.
- Skoro ty, to spierdalaj.
- O co ci chodzi?!
- Długo miałeś zamiar mnie okłamywać?
- Nigdy Cię nie okłamałem. Uspokój się.
- Nawet teraz kłamiesz, dobra mam cię dość nie odzywaj sie do mnie, nara.
Wściekła rzuciłam telefonem  o ścianę i wyszłam z pokoju. Następnie złapałam kluczyki od samochodu mojego ojca i ignorując jego protesty, opuściłam dom, trzaskając drzwiami. Po chwili byłam już daleko od problemów. Moja glowa była nieco ciężka, a praca umysłu spowolniona, jednak to było to co kochalam - upijanie się w barze dla ludzi z tak zwanych "dołów społecznych".
Siadając przy barze z marszu zamówiłam 6 shotów, w dupie miałam to jak wrócę do domu, chciałam się schlać. Kończąc swoja kolejkę postanowiłam potańczyć. Byłam zamknięta we własnym świecie, nie interesowało mnie czy poruszam biodrami w rytm muzyki, po prostu tańczyłam. Nagle wyczułam jak czyjeś ręce obejmują mnie w talii. Obróciłam głowę i ujrzałam przystojnego mulata o hipnotyzującym spojrzeniu. Odniosłam wrażenie, że gdzieś go już widziałam, jednak ilość alkoholu, którą wypiłam uniemożliwiała mi przypomnienie sobie gdzie.
- Może zatańczymy?
- Czemu nie? Chętnie.
Tak tańcząc spędziliśmy jakąś godzinę, po czym skierowaliśmy się do baru. Chłopak zamówił dla nas kolejkę 8 shotów. Po wypiciu mojej porcji było mi wszystko jedno . Pocałowalam chłopaka. I co z tego, on nie narzekał. W jego piwnych oczach widziałam ogniki porządania. Cieszyło mnie to, nie myślałam o Harry'm i o tym co by powiedział, gdyby mnie teraz zobaczył. Niestety myśli, których nie chcemy, często po chwili wracają ze zdwojoną siłą.  Zajęta rozmyślaniami o człowieku, który nie powinien pojawić się w moim życiu i go spieprzyć, całkiem zapomniałam, o dobrej zabawie. Jednak Zayn, bo tak miał na imię, był na tyle uprzejmy by mi o niej  przypomnieć. Jego ciepłe usta lekko muskały moją szyję, a silne ramiona obejmowały moją talię. Chciałam poczuć się wolna od Harry'ego, jednak moja podświadomość nie chciała pogodzić się z faktem, że to nie on, ale Zayn zajmuje teraz moją głowę. Postanowiłam ją zignorować i była to najlepsza decyzja, którą mogłam podjąć w tej sprawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz