sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 5

A ja zaczęłam opowiadać o dzisiejszym dniu. Gdy on chciał coś powiedzieć nie odezwał się, ponieważ...
Zadzwonił mój telefon. Kurwa przeklnęłam w głowie.  To mama
- Czego chcesz? - odezwałam się
- Nathalie wychodzi ze szpitala - powiedziała spokojnie przyzwyczajona do moich odzywek
- No i? A poza tym nie miała tam być jeszcze 5 dni? - zapytałam
- Będzie leżeć w domu, bo nie może chodzić z tą nogą a dzwonie, bo masz ją odebrać - powiedziała
- Co chyba coś ci się pomyliło nie będę po nią jechać - powiedziała
- Jedziesz po nią i koniec -  powiedziała
- Nie mam prawka
- W jedną stronę pojedziesz autobusem a w drugą wrócicie taksówką - powiedziała dając mi do zrozumienia, że nie mam wyjścia
- Nie mogę z wami ostatni raz coś dla was robie - rozłączyłam się zanim moja rodzicielka się odezwała
I co ja mam mu teraz powiedzieć po 15 minutach spotkania.
-  Coś się stało?  - zapytał Harry
- Tak musze jechać do szpitala po moją siostrę - powiedziałam 
- Szkoda podwieźć cię?  - zapytał
- Nie pojadę autobusem - odpowiedziałam
- Nalegam
- No dobra
Gdy wyszliśmy z kawiarni na parkingu stało kilka aut zastanawiałam się, które to Harry'ego. Chłopak podszedł do najlepszego Lamborghini
Łał nigdy takim nie jechałam pomyślałam. Całą drogę przegadaliśmy o Nathalie to znaczy ja znowu mówiłam a on przytakiwał. Gdy dojechaliśmy do szpitala Harry wysiadł i otworzył mi drzwi.
- Poczekać na was? - powiedział
- Nie wrócimy taksówką - powiedziałam
- Na pewno?
- Tak
- Okej gdyby co to dzwoń
Pocałował mnie i mocno przytulił. Jak ja go uwielbiam choć znam go tak krótko. Weszłam do szpitala i odnalazłam sale mojej siostry. Była już spakowana.
- Co tak długo? - zapytała
- Ciesz się, że w ogóle przyjechałam
- Zaraz przyjdzie pielęgniarka i zawiezie mnie na wózku do taksówki
- Okej
Zauważyłam, że moja siostra przegląda jakieś czasopismo. Spojrzałam dokładnie na tę różową gazetkę i dosłownie mnie zmroziło. Nie mogłam nawet mrugać. Na okładce badziewia, które czytała Nathalie, był Harry w towarzystwie tych gejowskich pseudoartystów.
- Dawaj to! - powiedziałam trochę za głośno.
- Sara ciszej, to jest szpital. Nie krzycz tak, nie jestem głucha. - odparła moja siostrunia i podała mi gazetkę.
- Dobra nie ględź. - mruknęłam i zaczęłam wertować kartki kolorowego dziadostwa .
- Czego szukasz? Pomóc ci?- spytała Nat i kuśtykając, podeszła do małego lustra.
-Cicho. Zajmij się sobą.
- W porządku.
Po chwili do sali weszła pielęgniarka. Gdy zobaczyła, że jej wzorowa pacjentka stoi przed lustrem i czesze włosy zamiast grzecznie siedzieć, zrobiła zmartwioną minę, jednak nic nie powiedziała.
- Zbieraj się. Wychodzimy. - rzuciłam w kierunku Nathalie i zebrałam jej torby z łóżka.
Gdy byłyśmy już na parkingu i czekałyśmy na przyjazd taksówki, stało się coś, czego nikt nie potrafił przewidzieć...
Przed szpitalem zaparkowała taksówka i wypadł z niej młody mężczyzna, który niósł na rękach małą dziewczynkę. Rzucił sie do wejścia i zniknął mi z oczu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Nathalie patrzyła za nim wzrokiem zakochanej małolaty.
- Halo, to ja twoja siostra, która nie zgłupiała w przeciwieństwie do ciebie. - machałam jej ręką przed twarzą, ale to nic nie dało. Dopiero lekkie szarpnięcie za łokieć pomogło.
- Niall, Niall, Niall. - powtarzała jak w transie.
- Siostra chyba leżałaś nie na tym oddziale co trzeba. Masz coś z głową?
- ...
- Halo!
- ...
- Dobra to nie ma sensu.
Na szczęście pojawiła się żółta taksówka, która przerwała to gówno. Przy pomocy kierowcy upchnęłam torby w śmierdzącym bagażniku i wsiadłam do samochodu. Musiałam jednak wysiąść i wpakować zaczarowaną Nat do środka. Gdy się z tym uporałam taksówka ruszyła. Zauważyłam, że moja siostra dalej wygląda jak kosmita, ale postanowiłam się tym nie przejmować. Włożyłam słuchawki, włączyłam muzykę i patrzyłam przez okno na wszystko co się za nim znajdowało. Chciałam już wrócić do domu i poukładać sobie w głowie sytuację z Harrym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz