sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 9

*Natalie*
Rozmowę przerwał nam dzwonek telefonu.
- Wybacz, ktoś dzwoni - powiedziała Vic, spoglądając na ekran swojego iphone'a - To mama.
- Halo?
- Vic, przyjedź do domu. Pomożesz mi przy robieniu tortu dla Lilly - usłyszałam ciepły głos pani Sparks. Była to najmilsza kobieta jaką znałam, a Lilly (młodsza siostra Victorii) była urocza i śliczna. Sama chętnie upiekłabym tort w ich towarzystwie.
Jednak moja przyjaciółka miała inne zdanie na ten temat.
- Muszę? - spytała niechętnie.
- Tak.
- Ale mam tyle pracy domowej... - Vic próbowała się wykręcić.
- Marna wymówka zwłaszcza, że jutro jest sobota.
Moja przyjaciółka zrozumiała, że nie wygra tej bitwy i poddała się.
- Będę za dziesięć minut.
- Świetnie, przygotuję składniki. Nie mam tylko cukru, kup po drodze.
- Dobrze, pa.
Vic rozłączyła się i rzuciła się na moje łóżko. Po chwili wstała i stwierdziła:
- Idę stoczyć nierówną walkę z przesadnie wesołymi ludźmi. Módl się za mnie.
- Tort! Nie cieszysz się? Dobra pomodlę się - odparłam i obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
- Do jutra. Przyjdę o dziesiątej, tak jak się umawiałyśmy.
- Tak jest pani prezes.
Odprowadziłam Victorię do drzwi i pożegnałyśmy się. Gdy wyszła spojrzałam na zegarek: 20.00. Poszłam do kuchni, odgrzałam sobie obiad i jedząc go myślałam o jutrzejszym dniu. Obawiałam się trochę, ale czułam, że będzie dobrze. Naprawdę czułam, że dam radę! Po skończonym posiłku umyłam talerz i udałam się na górę. Marzyłam o kąpieli, ale gips, który miałam na nodze uniemożliwiał mi ją. Weszłam do mojego  pokoju i wyjęłam piżamę z szuflady. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Cóż kąpiel będzie musiała zaczekać. I tak musiałam stać na jednej nodze, a drugą trzymać poza kabiną na krzesełku. Po skończonej higienie wróciłam do pokoju i pełna pozytywnych myśli zasnęłam.

*8.00 następnego dnia*
Obudziłam się i usiadłam na łóżku. Minęło dobre kilka minut nim przypomniałam sobie, że za dwie godziny będzie tu Victoria, a o 12.00 mam spotkanie z Niallem. Zerwałam się gwałtownie, szybko pokuśtykałam na dół i zjadłam sałatkę owocową. Zawsze dodawała mi rano masę energii. Po śniadaniu wróciłam na górę i doprowadziłam się do porządku. Umyta i ubrana ponownie zerkęłam na zegarek: 8.30. Półtorej godziny do przyjścia Vic. Przygotowałam kilka zestawów ubrań, różne kosmetyki do makijażu i lokówkę oraz prostownicę. Następnie położyłam się na łóżku i włączyłam muzykę.

*Victoria*
Wybiegłam z domu i popędziłam na przystanek autobusowy. Za dziesięć minut miałam być u Nat. Na szczęście londyńskie autobusy były dosyć szybkie, więc nie musiałam długo czekać, aż jakiś przyjedzie. Pojawił się po około minucie. Wsiadłam do środka i pojazd ruszył.

*Natalie*
Relaks przerwał mi dzwonek do drzwi. Wiedziałam, kto przyszedł, więc szybko zeszłam i otworzyłam. Zobaczyłam zdyszaną Vic.
- Hej - powiedziałam.
- Masz coś do picia? - zapytała i weszła do środka.
- Sok pomarańczowy czy woda?
- Woda.
Victoria duszkiem wypiła całą szklankę napoju i dopiero, gdy ochłonęła, udałyśmy się do mojego pokoju. Wybrałyśmy wspólnie strój i fryzurę. Padło na jeansowe przecierane spodenki, biały croptop oraz lekki granatowy sweter. Dobrałyśmy do nich białe conversy i brązową skórzaną torbę listonoszkę. Uznałyśmy, że użyjemy lokówki, więc po chwili moje włosy układały się w piękne fale. Następnie Victoria zrobiła mi lekki makijaż. Efekt końcowy był naprawdę zadowalający. Nawet gips nie mógł go popsuć!
- Nat! - krzyknęła nagle moja przyjaciółka.
- Tak?
- Idziesz do cudownego chłopaka, który czeka na cudowną dziewczynę. Nie będzie zawiedziony.
- Tak myślisz?
- Nie moja droga, ja to wiem.
- Zaufam ci i obyś miała rację.
- Ja zawsze mam rację.
- Zazwyczaj masz rację.
- Okej niech ci będzie. Raz popełniłam gafę.
- Gafę?! Chyba życiowy błąd. Umówiłaś mnie w szóstej klasie z Dannym Rowlinsonem. Przez całą randkę, o ile można to tak nazwać jadł solone orzeszki i mówił od rzeczy o jakichś grach komputerowych, które wyżarły mu mózg.
- Oj, przynajmniej dowiedziałaś się, że nie był dla ciebie odpowiedni.
- Od początku to wiedziałam.
- Dobra chodźmy już, bo nie zdążysz na spotkanie.
- Racja, teraz naprawdę mówisz sensownie.
Szybko opuściłyśmy dom i udałyśmy się do kawiarni. W połowie drogi rozdzieliłyśmy się. Ja poszłam na spotkanie z Niallem, a Vic do galerii handlowej. Moja przyjaciółka szybko powiedziała, że życzy mi powodzenia i po powrocie do domu mam jej zdać dokładną relację z "randki". Następnie oddaliła się, a ja niepewnie ruszyłam w stronę kawiarni.

*Niall*
Przyszedłem na spotkanie wcześniej, by nie pozwolić Victorii czekać. Mój ojciec nauczył mnie szacunku do kobiet i byłem mu za to bardzo wdzięczny. Czekałem na dziewczynę, którą zobaczyłem na koncercie, była piękna. Niestety wciąż nie mogłem zapomnieć o Annie. Wiem, że zdradziła mnie z Harrym, ale wciąż nie mogę o niej zapomnieć. Zostawiła po sobie Katie, moją małą Katie. Gdy będę wracał muszę zajrzeć do niej do szpitala. Na szczęście jest z nią moja mama. Rozmyślania przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi. Podniosłem głowę i ujrzałem piękną dziewczynę, wyglądała jak Annie, była śliczna. Jej długie blond włosy były przepięknie pokręcone. W tej chwili modliłem się, żeby dziewczyna, z którą się umówiłem nie mogła przyjść i przysłała koleżankę.
Czekaj, czekaj Horan czy ty właśnie chcesz by Vicki cię wystawiła?  Jezu co się że mną dzieje,  moją życiową rozkmine przerwał cichy głos,  jak okazało się pozniej należał do dziewczyny niepokojąco podobnej do Ann.
- Cześć,  ją przepraszam ale Victorii coś wypadło i poprosiła abym przyszła zamiast niej. Czy to jakiś problem?- zapytała dość niepewnie
- nie skądże!  To wspaniale!  Yyy znaczy szkoda że nie mogła przyjść.  - jestem debilem , zabrzmiało to tak jakbym się cieszył tym że Vic nie przyszła , no ale w sumie tak było.
- Mogę usiąść?  - jezu z minuty na minute chyba mi mózg wypala,  dopiero teraz zauważyłem że ma gips na nodze.  A ją nawet nie zapytałem czy usiądzie. Za swoje zachowanie, w myślach strzeliłem sobie mentalnego liścia.
- siadaj , siadaj. To na co masz ochotę?  Zapytałem już w miarę ogarnięty.
- Zwykła zielona herbata wystarczy. - Powiedziała, chyba dalej onieśmielona moją osobą.

2 komentarze: