wtorek, 27 stycznia 2015
Rozdział 10
- Coś podać?- zapytała,nachylajac sie nade mną i prezentując przy tym swój nie mały biust.
- Kochanie, proszę przypomnijmi co chciałaś zamówić. Bo na śmierć zapomniałem. - powiedziałem z nadzieją że kelnerka się opamięta.
- Zieloną herbatę- odpowiedziała z uśmiechem, na co pracownica tylko prychnela i odeszła , zabijając przy okazji wzrokiem, bogu winną dziewczynę. Nic nie mogąc na to poradzić, od razu gdy dziewczyna odeszła, wybuchlem niepochamowanym śmiechem. Wkrótce zawtorwala mi moja piękna towarzyszka. Przez nasz śmiech po chwili przebił się odgłos dwonka telefonu. Był to telefon Nathalie- uosobienia bogini Afrodyty. Czekaj czekaj znam ta piosenkę?
I'm broken do you hear me? I'm blinded, cause you are everything I see. I'm dancing alone. I'm praying, that your heart will just turn around.
Niall matole, jasne że ją znasz! To piosenka zespołu do którego należysz! Myśl że bogini może być fanka One Direction od razu zeslala na moja twarz wielki uśmiech.
- Dlaczego się tak uśmiechasz? Zapytała po zakończonej rozmowie telefonicznej Afrodyta.
- Bo jesteś piękna - odpowiedziałem zapatrzony w jej oczy. Zarumieniła się
- Dzięki - odpowiedziała
*Nathalie*
Nie wierzę przed chwilą mój idol chłopak w którym Kocham się od 3 lat powiedział mi, że powiedział mi, że jestem piękna. To się nie dzieje naprawdę. Kamienną ciszę przerwała kelnerka, która przyniosła moją herbatę i dalej chciała żeby Niall zwrócił na nią uwagę. Ale cała jego uwaga była skupiona na mnie. Głowę miałam pochyloną czułam jak coraz bardziej się czerwienie. Wtedy poczułam ciepłą rękę na moim podbródku.
- Nie chowaj się przede mną
- Nie chowam się tylko Niall ja nie mogę w to uwierzyć, że przede mną siedzi mój idol
- Jestem twoim idolem?
- Tttaak - odpowiedziałam niepewnie
- Niespodziewałem się, że tak - powiedział.
Nie wierzę czy mój idol właśnie mnie podrywa? Czy to sen?
- Niall uwielbiam Cię odkąd pierwszy raz usłyszałam waszą piosenkę odkąd pierwszy raz zobaczyłam Cię na zdjęciu
- Łał Nat naprawdę?
- No
*Niall*
Nat się zaczerwieniła.
- Niall mogę cię o coś zapytać?
- Pewnie
- Gdy wchodziłam do taksówki widziałam jak wybiegłeś z taksówki a na rękach niosłeś małą dziewczynkę. Kto to był? - zapytała
Tego pytania się nie spodziewałem, ale nie mogę jej powiedzieć prawdy.
- Yyy mój kuzyn przyjechał z córeczką poszedłem z nią na spacer i zemdlała, ale już jest wszystko okej. - powiedziałem. Uff żeby w to uwierzyła
- Aha okej
Nawet nie zauważyłem gdy wybiła 14 już 2 godziny gadamy jak to zleciało. Pewnie większość spotkania się na nią przegapiłem, ale co tam. Obiecałem mamie, że po 14 zmienię ją w szpitalu.
- Nat Przepraszam bardzo, ale muszę już iść - powiedziałem niechętnie
- Okej
- Odwiozę Cię
- Naprawdę nie trzeba Popatrzeliśmy na gips a potem znacząco na siebie
- Och no dobra - powiedziała
Pomijając zżerający wzrok kelnerki wyszliśmy z kawiarni.
*Nathalie*
Całą drogę prawie nic nie mówiliśmy. Jedynymi słowami jakie wypowiadałam było ,, W lewo, w prawo''
- Opowiem mi coś o sobie - Niall przerwał panującą cisze
- A co chciałbyś o mnie wiedzieć?
- Czy masz rodzeństwo? I ogólnie opowiedz coś o sobie
- Hmm mam siostrę bliźniaczkę, ale nie jesteśmy w ogóle podobne ona jest ruda ja jestem blondynką. Ona słucha rocka a ja popu. A o mnie to nie wiem co ci mogę powiedzieć.
- No ja o sobie chyba nie musze opowiadać, bo pewnie wiesz o mnie wszystko
- Trochę
Dojechaliśmy do mojego domu.
- Nathalie chciałabym się jeszcze kiedyś z Tobą spotkać
- Ale wyjeżdżacie za trzy dni
- W sumie pierwszy koncert mamy dopiero za dwa tygodnie chcieliśmy z chłopakami zrobić sobie przerwę - powiedział. Dalej nie wierzę w to co się dzieje
- Naprawdę? Zostałbyś?
- Może musze jeszcze obgadać to z chłopakami
Wtedy Niall pocałował mnie w policzek. To nie dzieje się naprawdę.
- Niall ja nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę
- To uwierz jestem w 100 procentach prawdziwy, Nat to dziwne co teraz powiem i szalone, ale podobasz mi się. Gdybyśmy się nigdy już nie spotkali - nie dokończył i delikatnie wpił się w moje usta. Odwzajemniłam jego gorący pocałunek
*Sara*
Wyjrzałam przez okno i ujrzałam czarne auto. Wiedziałam, że przyjechała Nat, ale czemu siedzi w tym aucie 15 minut. Zobaczyłam jak wysiada a za nią nie wierzę ten no Niall chyba dość, że jej idol to jeszcze brat mojego chłopaka. Szybko zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi.
- Sorry - zobaczyłam ich całujących się szybko zamknęłam drzwi.
Do domu weszła Nat
- Zawsze musisz wszystko zepsuć
- Sorry nie wiedziałam i nie pochwaliłaś się, że obściskujesz się ze swoim idolem
- Ty mi o swoim chłopaku też nie powiedziałaś
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
NO jest rozdział wiem, że późno ale napisałam go i telefon mi się wyłączył i musiałam pisać od nowa. Jeszcze jedno komentujcie, bo jest bardzo mało komentarzy nie chce pisać 5 kom= rozdział, bo to bez sensu.
Pytanie do rozdziału :
1. Niall zostanie dłużej? jak myślicie
AA nie długo dodamy notke o libster awards, więc jeśli macie blogi podajcie w komentarzach, bo nie wiemy kogo nominować :)
sobota, 17 stycznia 2015
Rozdział 9
*Natalie*
Rozmowę przerwał nam dzwonek telefonu.
- Wybacz, ktoś dzwoni - powiedziała Vic, spoglądając na ekran swojego iphone'a - To mama.
- Halo?
- Vic, przyjedź do domu. Pomożesz mi przy robieniu tortu dla Lilly - usłyszałam ciepły głos pani Sparks. Była to najmilsza kobieta jaką znałam, a Lilly (młodsza siostra Victorii) była urocza i śliczna. Sama chętnie upiekłabym tort w ich towarzystwie.
Jednak moja przyjaciółka miała inne zdanie na ten temat.
- Muszę? - spytała niechętnie.
- Tak.
- Ale mam tyle pracy domowej... - Vic próbowała się wykręcić.
- Marna wymówka zwłaszcza, że jutro jest sobota.
Moja przyjaciółka zrozumiała, że nie wygra tej bitwy i poddała się.
- Będę za dziesięć minut.
- Świetnie, przygotuję składniki. Nie mam tylko cukru, kup po drodze.
- Dobrze, pa.
Vic rozłączyła się i rzuciła się na moje łóżko. Po chwili wstała i stwierdziła:
- Idę stoczyć nierówną walkę z przesadnie wesołymi ludźmi. Módl się za mnie.
- Tort! Nie cieszysz się? Dobra pomodlę się - odparłam i obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
- Do jutra. Przyjdę o dziesiątej, tak jak się umawiałyśmy.
- Tak jest pani prezes.
Odprowadziłam Victorię do drzwi i pożegnałyśmy się. Gdy wyszła spojrzałam na zegarek: 20.00. Poszłam do kuchni, odgrzałam sobie obiad i jedząc go myślałam o jutrzejszym dniu. Obawiałam się trochę, ale czułam, że będzie dobrze. Naprawdę czułam, że dam radę! Po skończonym posiłku umyłam talerz i udałam się na górę. Marzyłam o kąpieli, ale gips, który miałam na nodze uniemożliwiał mi ją. Weszłam do mojego pokoju i wyjęłam piżamę z szuflady. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Cóż kąpiel będzie musiała zaczekać. I tak musiałam stać na jednej nodze, a drugą trzymać poza kabiną na krzesełku. Po skończonej higienie wróciłam do pokoju i pełna pozytywnych myśli zasnęłam.
*8.00 następnego dnia*
Obudziłam się i usiadłam na łóżku. Minęło dobre kilka minut nim przypomniałam sobie, że za dwie godziny będzie tu Victoria, a o 12.00 mam spotkanie z Niallem. Zerwałam się gwałtownie, szybko pokuśtykałam na dół i zjadłam sałatkę owocową. Zawsze dodawała mi rano masę energii. Po śniadaniu wróciłam na górę i doprowadziłam się do porządku. Umyta i ubrana ponownie zerkęłam na zegarek: 8.30. Półtorej godziny do przyjścia Vic. Przygotowałam kilka zestawów ubrań, różne kosmetyki do makijażu i lokówkę oraz prostownicę. Następnie położyłam się na łóżku i włączyłam muzykę.
*Victoria*
Wybiegłam z domu i popędziłam na przystanek autobusowy. Za dziesięć minut miałam być u Nat. Na szczęście londyńskie autobusy były dosyć szybkie, więc nie musiałam długo czekać, aż jakiś przyjedzie. Pojawił się po około minucie. Wsiadłam do środka i pojazd ruszył.
*Natalie*
Relaks przerwał mi dzwonek do drzwi. Wiedziałam, kto przyszedł, więc szybko zeszłam i otworzyłam. Zobaczyłam zdyszaną Vic.
- Hej - powiedziałam.
- Masz coś do picia? - zapytała i weszła do środka.
- Sok pomarańczowy czy woda?
- Woda.
Victoria duszkiem wypiła całą szklankę napoju i dopiero, gdy ochłonęła, udałyśmy się do mojego pokoju. Wybrałyśmy wspólnie strój i fryzurę. Padło na jeansowe przecierane spodenki, biały croptop oraz lekki granatowy sweter. Dobrałyśmy do nich białe conversy i brązową skórzaną torbę listonoszkę. Uznałyśmy, że użyjemy lokówki, więc po chwili moje włosy układały się w piękne fale. Następnie Victoria zrobiła mi lekki makijaż. Efekt końcowy był naprawdę zadowalający. Nawet gips nie mógł go popsuć!
- Nat! - krzyknęła nagle moja przyjaciółka.
- Tak?
- Idziesz do cudownego chłopaka, który czeka na cudowną dziewczynę. Nie będzie zawiedziony.
- Tak myślisz?
- Nie moja droga, ja to wiem.
- Zaufam ci i obyś miała rację.
- Ja zawsze mam rację.
- Zazwyczaj masz rację.
- Okej niech ci będzie. Raz popełniłam gafę.
- Gafę?! Chyba życiowy błąd. Umówiłaś mnie w szóstej klasie z Dannym Rowlinsonem. Przez całą randkę, o ile można to tak nazwać jadł solone orzeszki i mówił od rzeczy o jakichś grach komputerowych, które wyżarły mu mózg.
- Oj, przynajmniej dowiedziałaś się, że nie był dla ciebie odpowiedni.
- Od początku to wiedziałam.
- Dobra chodźmy już, bo nie zdążysz na spotkanie.
- Racja, teraz naprawdę mówisz sensownie.
Szybko opuściłyśmy dom i udałyśmy się do kawiarni. W połowie drogi rozdzieliłyśmy się. Ja poszłam na spotkanie z Niallem, a Vic do galerii handlowej. Moja przyjaciółka szybko powiedziała, że życzy mi powodzenia i po powrocie do domu mam jej zdać dokładną relację z "randki". Następnie oddaliła się, a ja niepewnie ruszyłam w stronę kawiarni.
*Niall*
Przyszedłem na spotkanie wcześniej, by nie pozwolić Victorii czekać. Mój ojciec nauczył mnie szacunku do kobiet i byłem mu za to bardzo wdzięczny. Czekałem na dziewczynę, którą zobaczyłem na koncercie, była piękna. Niestety wciąż nie mogłem zapomnieć o Annie. Wiem, że zdradziła mnie z Harrym, ale wciąż nie mogę o niej zapomnieć. Zostawiła po sobie Katie, moją małą Katie. Gdy będę wracał muszę zajrzeć do niej do szpitala. Na szczęście jest z nią moja mama. Rozmyślania przerwał mi dźwięk otwieranych drzwi. Podniosłem głowę i ujrzałem piękną dziewczynę, wyglądała jak Annie, była śliczna. Jej długie blond włosy były przepięknie pokręcone. W tej chwili modliłem się, żeby dziewczyna, z którą się umówiłem nie mogła przyjść i przysłała koleżankę.
Czekaj, czekaj Horan czy ty właśnie chcesz by Vicki cię wystawiła? Jezu co się że mną dzieje, moją życiową rozkmine przerwał cichy głos, jak okazało się pozniej należał do dziewczyny niepokojąco podobnej do Ann.
- Cześć, ją przepraszam ale Victorii coś wypadło i poprosiła abym przyszła zamiast niej. Czy to jakiś problem?- zapytała dość niepewnie
- nie skądże! To wspaniale! Yyy znaczy szkoda że nie mogła przyjść. - jestem debilem , zabrzmiało to tak jakbym się cieszył tym że Vic nie przyszła , no ale w sumie tak było.
- Mogę usiąść? - jezu z minuty na minute chyba mi mózg wypala, dopiero teraz zauważyłem że ma gips na nodze. A ją nawet nie zapytałem czy usiądzie. Za swoje zachowanie, w myślach strzeliłem sobie mentalnego liścia.
- siadaj , siadaj. To na co masz ochotę? Zapytałem już w miarę ogarnięty.
- Zwykła zielona herbata wystarczy. - Powiedziała, chyba dalej onieśmielona moją osobą.
środa, 7 stycznia 2015
Rozdział 8
O 16 miała przyjśc Vic. Miała mi zdać relacje z koncertu. Weszłam na Twittera i zobaczyłam, że chłopcy zostają w naszym mieście jeszcze tydzień. Zrobili sobie małą przerwę. Popatrzyłam na mój gips. A potem na plakat z Niall'em. Jeśli nie mogłam iść na twój koncert może spotkam Cię na ulicy. Marzenia pomyślałam. Nagle jakieś auto podjechało pod dom. Może to Vic. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam czarne Lamborghini. Chwila Vic na pewno nie ma takiego auta. Z auta wysiadła rozpromieniona Sara. Może podwiózł ją ten jej chłopak. Mimo tego że byłam na nią zła to ucieszyłam się że jest cała i zdrowa. Mam nadzieję że będę miała okazję poznać tego jej chłopaka , którego tożsamość zawzięcie usiłuje utrzymać w tajemnicy. Narzuciłam na siebie jakąś bluzę i zbiegłam na dół by wypytać siostrę . No błagam niech ta łajza uchyli rąbka tajemnicy.
-Siemaneczko kochana Sareczko! -powiedziałam z bananem na twarzy.
-Yyy hej? Nagle zapomniałaś o swoim wielkim fochu?- zapytała zdziwiona moim zachowaniem.
*Sara*
-Nie. Po prostu jestem ciekawa i się martwię - odpowiedziała. Już miałam jej odpowiedzieć gdy zadzwonił mój telefon. Ugh już drugi raz w ciągu kilku dni to badziewie przerywa mi rozmowę.
-Halo.
- hejka sar kochanie ty moje. O ile się nie mylę to mówiłaś że pokłóciłaś się z siostrunią! - zaszczebiotał Hazza.
-No tak. I co w związku z tym.
- W przyszłym tygodniu idziemy w trójkę na imprezę. Nie myśl nawet by się nie zgodzić.to ustalone.- powiedział i szybko się rozlaczyl zapewne chcąc uniknąć dyskusji.
Gdy moja siostra pospiesznie poszła do pokoju. Zaprosiłam Vic do siebie, żeby opowiedziała mi o koncercie
- Bbyłło wspaniale kurde. Ej nat ją muszę jeszcze ochłonąć może pójdę do domu?
-No okej
- Nic
- Przecież widzę
- Pamiętasz, że miała bilet ze spotkaniem?
- No i?
- Niall dał mi całusa w policzek i powiedział ,,Czwartek, 12, Kawiarnia przy Ratuszu
- Jak to Vic jak to co ty pieprzysz?
- Jaa jaa nie wiem co zrobić
- Jak to nie wiesz idź tam
- Pamiętasz takiego Justina, no wiesz nowy u nas. To on.
- O jaaa! Szczęścia. Ciesz się że jestem łaskawa i ci wybaczę
- Ja mogę iść
- Nat to genialny pomysł